czasem z cicha złorzeczą, ale cieszą się w głębi duszy, że raz w roku maja takie alibi i mogą wychylić się trochę zza tego swojego muru, zza tej swojej oschłości. <br><page nr=66> Raz na jakiś czas, ale nie częściej niż raz na kilka miesięcy, siadam z tym swoim albumem, wieczorem, kiedy się ściemni, kiedy jest spokój, na ulicy nie ma już hałasu i gwaru, i przewracam powoli kartkę po kartce, i dotykam tych zdjęć, i wspominam. One wszystkie wyglądają, jakby je ktoś wyciął ze starych gazet, wydają się zupełnie nieprawdziwe, zwłaszcza te najstarsze. Prawie na wszystkich są przyjaciele, których już dawno nie widziałam