i trwał dłużej niż człowiek. Babkę przypominał sobie <br>jako czarno ubraną staruszkę, mocno pochyloną, która podczas burzy, wśród gromów <br>i błyskawic, chodziła po podwórzu z dzwoneczkiem loretańskim, aby uśmierzyć <br>złowieszcze niebo. Kruchy dźwięk i nikła woń dymu - to było wszystko, czym trzymały <br>się jego pamięci dwie zamierzchłe istoty.<br> Czas okrutnie ścieśnił tę rodzinę. Grodzicka weszła w jej skład sierotą, straciwszy <br>matkę w parę miesięcy po ślubie, a jedyna siostra jeszcze dawniej wywędrowała <br>z mężem do Ameryki, do tego dziwnego i podejrzanego kraju, w którym defraudanci <br>szukali opieki. Słuch o niej zaginął i tych troje nie posiadało na świecie nikogo, <br>kto by