i zatrzymał się, może chciał zaproponować wspólny spacer. Gdy popatrzał w moje oczy, nie wiem, co mógł w nich wyczytać, ale roztworzył usta i wyraźny przestrach odmalował się na jego twarzy, odwrócił się i odszedł szybko, mrucząc coś niewyraźnie pod nosem, a zdawało mi się nawet, że się przeżegnał.<br>Aleja ścieśniła się w drogę wiodącą nieco pod górę, domów już żadnych nie było, tylko po obu stronach las. Usłyszałem za sobą warkot motoru, a w chwilę potem oświetliła drogę smuga reflektora. Skoczyłem przez przydrożny rów i skryłem się za drzewo. Minęło mnie auto i zatrzymało się jakieś trzysta metrów przede mną