Typ tekstu: Książka
Autor: Leśmian Bolesław
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1920
nie wzbraniaj umierać!
Wszak rozumiesz? Nieprawdaż?
Dziewczyna rozumie.

II

I znów mówię: Gdy w nagłej stu zmierzchów żałobie
Czekałaś na me przyjście, nim się Bóg nadarzy -
Mnie tylko, mnie jednego nie było przy tobie!
Zapóźniłem się... Winna jakaś mgła bez twarzy...

Nieraz w obcych mi cieniów biegnę rozwiewiska
I zatracam ścieżynę do własnej rozpaczy.
Czemuż jestem daleki? A ty - czemu bliska?
I tak zawsze i zawsze i nigdy inaczej!

Czemu wczoraj tę brzozę wśród słońca błyskotów
Ozdobiłem, pląsając, w perły i korale?
Dziś dla ciebie mi zbrakło strwonionych klejnotów,
Puste są moje dłonie i czcze moje żale.

Czasem bywają takie na
nie wzbraniaj umierać!<br>Wszak rozumiesz? Nieprawdaż?<br>Dziewczyna rozumie.<br><br>II<br><br>I znów mówię: Gdy w nagłej stu zmierzchów żałobie<br>Czekałaś na me przyjście, nim się Bóg nadarzy -<br>Mnie tylko, mnie jednego nie było przy tobie!<br>Zapóźniłem się... Winna jakaś mgła bez twarzy...<br><br>Nieraz w obcych mi cieniów biegnę rozwiewiska<br>I zatracam ścieżynę do własnej rozpaczy.<br>Czemuż jestem daleki? A ty - czemu bliska?<br>I tak zawsze i zawsze i nigdy inaczej!<br><br>Czemu wczoraj tę brzozę wśród słońca błyskotów<br>Ozdobiłem, pląsając, w perły i korale?<br>Dziś dla ciebie mi zbrakło strwonionych klejnotów,<br>Puste są moje dłonie i czcze moje żale.<br><br>Czasem bywają takie na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego