niczego poza pogłębiającą się świadomością wyobcowania, gdzie nawet znak pokoju jest demonstracją, udawaniem, że istnieje jeszcze jakaś więź, wspólnota. <br><br>Kobieta w kiosku zwleka z wydaniem mi reszty, taksówkarz pokazuje środkowy palec, trzech szczeniaków krzyczy za mną "ty chuju" tak długo i głośno, aż otwierają się okna w robotniczych kamienicach, wyglądają sędziwe matrony tudzież bezrobotni, zagrzewając dzieciaki do walki, przecież one nie mogą się mylić. <br>Byłem taki jak inni. Teraz muszę udowadniać swoją inność, żeby przestali szeptać między sobą, patrzeć na mnie, by ich uciszyć. Jestem naturalny tylko sam ze sobą, szczery aż do bólu tylko wobec siebie, pojawienie się drugiego człowieka