upłynęło już kilka lat, a ja wciąż nie umiem zapomnieć o Włodku i niemal codziennie podczas południowej sjesty przychodzi do mnie, odkrywa to dziewczęce we mnie, całuje mnie i żąda, domaga się, prosi, by stało się to, czego oboje tak wtedy pragnęliśmy,<br>i naraz czuję to znowu, i ogarnia mnie sen, i we śnie to jest tak:<br>znużony słońcem i tym miłym baraszkowaniem w wodzie Hamid leży na granicy cienia i sączącego się przez listowie nadrzecznych krzewów blasku słońca w zenicie, pogrążony we śnie niczym kot, który nachłeptał się śmietany, i kiedy tak patrzę na niego nie bez czułości, obraca się