brzóz, ale rozmieszczenie młodych drzewek było identyczne jak w twojej, babko, posiadłości. Dom był ledwie skończony - taka sama weranda, takie same okiennice, taki sam klosz nad drzwiami wejściowymi. Rozglądałam się po posesji Anny ze zdumieniem. Miałam ochotę uszczypnąć się, bo przez chwilę wydawało mi się, że zapadłam w dziwaczny, obsesyjny sen. To nie był jednak sen - stałam przed bramą czegoś, co było duplikatem Zawrocia, przynajmniej z zewnątrz. Jedyna różnica polegała na tym, że wszystko było tu mniejsze, zwłaszcza plac otaczający dom.<br>Po chwili zdumienia ochłonęłam i zdecydowanie nacisnęłam dzwonek. Rzuciły się ku mnie dwa młode psy, sznaucer i doberman.<br>- Unta! Remi