Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Lata powstania: 1928-1953
o których dla mej żony marzę,

niż sonaty mych synów, niż wszystkie marzenia,
taka chwila wielkiego, wielkiego wytchnienia,

właśnie teraz, gdy widzę przez altany szparę
rzecz niezwykłą, zawrotną, szaloną nadmiarem:
WIOSENNE GWIAŹDZISTE NIEBO.

1950



WARSZAWA

Choćbyś morzem żeglował,
choćbyś lądem wędrował,
nie wiem jaką krainą
ciekawą -

ona wezwie cię dłońmi,
sen ją w nocy przypomni
i jak dziecko zawołasz:
Warszawo!

A niech zerknie, mój bracie,
księżyc na Mariensztacie
albo liść zawiruje
złotawy -

niech wiatr dmuchnie od rzeki,
a już jesteś na wieki
zakochany w urodzie
Warszawy.

Bo to ona, wciąż ona,
tarcza niezwyciężona,
promieniami okryta
i sławą.

Myśli nasze wciąż o
o których dla mej żony marzę,<br><br>niż sonaty mych synów, niż wszystkie marzenia,<br>taka chwila wielkiego, wielkiego wytchnienia,<br><br>właśnie teraz, gdy widzę przez altany szparę<br>rzecz niezwykłą, zawrotną, szaloną nadmiarem:<br>WIOSENNE GWIAŹDZISTE NIEBO.<br><br>1950&lt;/&gt;<br><br><br><br>&lt;div type="poem" sex="m"&gt;&lt;tit&gt;WARSZAWA&lt;/&gt;<br><br>Choćbyś morzem żeglował,<br>choćbyś lądem wędrował,<br>nie wiem jaką krainą<br>ciekawą -<br><br>ona wezwie cię dłońmi,<br>sen ją w nocy przypomni<br>i jak dziecko zawołasz:<br>Warszawo!<br><br>A niech zerknie, mój bracie,<br>księżyc na Mariensztacie<br>albo liść zawiruje<br>złotawy -<br><br>niech wiatr dmuchnie od rzeki,<br>a już jesteś na wieki<br>zakochany w urodzie<br>Warszawy.<br><br>Bo to ona, wciąż ona,<br>tarcza niezwyciężona,<br>promieniami okryta<br>i sławą.<br><br>Myśli nasze wciąż o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego