zamknąłem oczy, mając nadzieję, że w ten sposób złagodzę ból głowy. W ustach czułem ślinę o smaku popiołu; przeciągnąłem językiem po podniebieniu - było szorstkie. Nad głową denerwująco cykał budzik. Nie otwierając oczu sięgnąłem za siebie, by go przesunąć. Strąciłem tym ruchem szklankę. Upadła na podłogę, rozbijając się.<br>- Nie, nie - powiedziała sennie Wanda.<br>- Zbudź się.<br>- A, to ty...<br>Pocałowała mnie w policzek.<br>- I jak?<br>- Głowa mnie boli.<br>- Głowa? Jeszcze nie ma siódmej, tak... Zaraz ci dam proszek. Ooo... już wstaję.<br>- Nie wstawaj. Przejdzie mi.<br>- Nie, nie. Wstanę. O, widzisz, lewa noga, teraz prawa i już. Dwa proszki czy jeden?<br>- Dwa.<br>- Łakomczuch.<br>- Jeszcze