dotykał tworzywa, z którego zrobiono deskę rozdzielczą. Wreszcie wdrapał się na przednie siedzenie. Obserwując go kątem oka, pomyślałem, po raz nie wiem który tego ranka, że prawdziwy dziadek Bronek chyba zachowywałby się podobnie. <br>- To jak, pojedziemy? - zapytałem, głaszcząc kierownicę.<br>- <orig>Jo</>.<orig> Lepij</> źle jechać, niż dobrze iść. - Dziadek był kopalnią takich sentencji. <br><br>Zrobiłem rundkę wokół skweru, potem potoczyliśmy się piaszczystą drogą pod Dębno. Drogę na żwirownię wszyscy w Kurkowie nazywali "pod Dębno", chociaż żadnych dębów nigdy nie wykryłem w tamtej okolicy. Dom dziadków stał w polu, odsunięty od drogi, blisko łąk i rzeki. Niezbyt duży, ale proporcjonalny, porządnie wymurowany, z dwuspadowym dachem