Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
spieprzać - klnie pod nosem.
Rzuca się do ucieczki. Ucieka, gna na oślep - potykając się o własne nogi, o piach, charcząc, plując, dławiąc się piaskiem, żarem, przerażeniem i wiatrem. Serce wali jak młot, o mało co nie wyskoczy. Zygmunt nie ogląda się, a nad nim wielki cień kobiecej ręki kołuje jak sęp, jest coraz niżej, zbliża się nieuchronnie i ostatecznie. Zygmunt nie daje za wygraną, ucieka, lecz biegnie już w cieniu pięciu palców, które powoli zmieniają się w przygotowane do chwytu pazury. Spiżowa ręka prawie ociera się o głowę Zygmunta. Biegnie schylony.
- Zostaw mnie! Zostaw w spokoju, kobieto! - zawodzi.
Nie da rady
spieprzać - klnie pod nosem.<br>Rzuca się do ucieczki. Ucieka, gna na oślep - potykając się o własne nogi, o piach, charcząc, plując, dławiąc się piaskiem, żarem, przerażeniem i wiatrem. Serce wali jak młot, o mało co nie wyskoczy. Zygmunt nie ogląda się, a nad nim wielki cień kobiecej ręki kołuje jak sęp, jest coraz niżej, zbliża się nieuchronnie i ostatecznie. Zygmunt nie daje za wygraną, ucieka, lecz biegnie już w cieniu pięciu palców, które powoli zmieniają się w przygotowane do chwytu pazury. Spiżowa ręka prawie ociera się o głowę Zygmunta. Biegnie schylony.<br>- Zostaw mnie! Zostaw w spokoju, kobieto! - zawodzi.<br>Nie da rady
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego