słowa pilota słyszane w głośniku. Proszę zapiąć pasy, wlatujemy w rejon turbulencji... Wszystkie słowa, które teraz piszę, dotykają wraz ze wciąż obecnym we mnie czarnym wężem - obleśnie i miękko wędrują po ścianach żołądka. Z bezwzględnością ciała, które chce tam w środku mieć<br> <page nr=84><br> swoją rozkosz... Wreszcie opuścił mnie, a ja, wstając, siadając na krześle, mówiąc coś... o, choćby podając adres, wkładając płaszcz i mówiąc "dziękuję" - powoli próbowałem być znowu człowiekiem...<br> <page nr=85><br><tit>Pałac</><br> Myśl zjawiła się na przyjęciu. Pod dość powierzchownym pozorem. Trzeba by mieć jakieś miejsce, gdzie wszyscy mogliby przyjeżdżać, trochę pomieszkać i udawać twórczą wenę. Dawniej coś takiego nazywało się domem pracy