Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
kamień trzasnął raz, drugi. Polek rzucił nań dwie płocie, które natychmiast jęły się smażyć, wydając miłą i obiecującą woń.
- A ja miałem sen - pochwalił się Salisz.
- Jaki tam sen? - spytał Polek niedowierzająco.
- Jej Bohu, prawdę mówię. Śniłem, że leciał aroplan jak co dzień. Nad doliną zakręcił się trzy razy i siadł tam, koło tej nie dokończonej drogi. Krowy przelękły się strasznie i zagilowały, a ja schowałem się do krzaków. Siedzę ja tam i patrzę, a tu otwierają się drzwi ogromne jak w gumnie i wychodzi człowiek. Kiedy wyprostował się, to był wielki... wielki... no, jak tamte dęby, a może nawet większy
kamień trzasnął raz, drugi. Polek rzucił nań dwie płocie, które natychmiast jęły się smażyć, wydając miłą i obiecującą woń.<br>- A ja miałem sen - pochwalił się Salisz.<br>- Jaki tam sen? - spytał Polek niedowierzająco.<br>- Jej Bohu, prawdę mówię. Śniłem, że leciał aroplan jak co dzień. Nad doliną zakręcił się trzy razy i siadł tam, koło tej nie dokończonej drogi. Krowy przelękły się strasznie i zagilowały, a ja schowałem się do krzaków. Siedzę ja tam i patrzę, a tu otwierają się drzwi ogromne jak w gumnie i wychodzi człowiek. Kiedy wyprostował się, to był wielki... wielki... no, jak tamte dęby, a może nawet większy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego