Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
z lochu nie wyszedł łęczycki diabeł.

KAZIMIERZ WŁADYSŁAW WÓJCICKI
JAŚ GRAJEK I KRÓLOWA BONA
Było to w jedną noc styczniową. Mróz, który od kilku tygodni się srożył i Narew grubym okrył lodem, sfolgował właśnie nad wieczorem, a leciutki śnieżek pokrył ziemię. Powietrze było zupełnie ciche i tak łagodne, iż po siarczystych mrozach zdawało się ciepło jak na wiosnę. Księżyc, chociaż niepełny, przyświecał jasno, a w jego blasku zlodowaciałe drzewa i suche badyle polnych chwastów iskrzyły się jak gdyby ze srebra i brylantów samych złożone.
Mogło być około północy, gdy Jaś Grajek wracał po lodzie zza Narwi do domu, bo jakoś tej
z lochu nie wyszedł łęczycki diabeł. <br><br>&lt;au&gt;KAZIMIERZ WŁADYSŁAW WÓJCICKI&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br>&lt;div sex="m"&gt;&lt;tit&gt;JAŚ GRAJEK I KRÓLOWA BONA&lt;/&gt;<br>Było to w jedną noc styczniową. Mróz, który od kilku tygodni się srożył i Narew grubym okrył lodem, sfolgował właśnie nad wieczorem, a leciutki śnieżek pokrył ziemię. Powietrze było zupełnie ciche i tak łagodne, iż po siarczystych mrozach zdawało się ciepło jak na wiosnę. Księżyc, chociaż niepełny, przyświecał jasno, a w jego blasku zlodowaciałe drzewa i suche badyle polnych chwastów iskrzyły się jak gdyby ze srebra i brylantów samych złożone. <br>Mogło być około północy, gdy Jaś Grajek wracał po lodzie zza Narwi do domu, bo jakoś tej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego