Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 30
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
nie bedzies musiała nic robić, bedzies se spała do połednia. Po ślubie obudziłek jom o 7-mej rano i godom - Wstawaj, bo trza cosi uwarzyć. A ona - Coz bedzies jod, kie nic nima.
- Jak to nima. Grule som w piwnicy, przynieś, naskroboj i uwarz.
- Jakoz bede warzyć, kie w piecu sie nie poli i drzewa nima?.
- Nima drzewa, no to bier sie na patyki do regla.
- Ale trzeba ich urombać.
- O, jo nie bede romboł, bo byk sie sikierom zacion w noge.
- I co - pytają panie - narąbał jej pan tego drzewa?
- Jak by jo raz pokozoł, co umiem rombać drzewo, tobyk
nie bedzies musiała nic robić, bedzies se spała do połednia. Po ślubie obudziłek jom o 7-mej rano i godom - Wstawaj, bo trza cosi uwarzyć. A ona - Coz bedzies jod, kie nic nima.<br>- Jak to nima. Grule som w piwnicy, przynieś, naskroboj i uwarz.<br>- Jakoz bede warzyć, kie w piecu sie nie poli i drzewa nima?.<br>- Nima drzewa, no to bier sie na patyki do regla.<br>- Ale trzeba ich urombać.<br>- O, jo nie bede romboł, bo byk sie sikierom zacion w noge.&lt;/&gt;<br>- I co - pytają panie - narąbał jej pan tego drzewa?<br>- &lt;dialect&gt;Jak by jo raz pokozoł, co umiem rombać drzewo, tobyk
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego