nie obeszła dookoła gospodarstwa, sadu i parku, i było to przewidziane w tajemnych planach Huberta. <br>Przed garażem chłopcy stajenni oblewali samochód z zapałem i silnym poczuciem odpowiedzialności. <br>- Zrobiliśmy sto siedemdziesiąt kilometrów w dwie godziny i kwadrans. - mówił z pozorną obojętnością szofer do stangreta, który podawał mu ognia. <br>- Nie sztuka, jak się ma sto koni w maszynie - odpowiedział stajenny dygnitarz, otaczając się chmurą dymu z fajki. - W rozstawne konie, po sześć do powozu, to ja bym... <br>- Ehe! Skończyło się z końmi, to już tylko od parady, ale nie do interesu. Ja bym poradził panu Stefanowi... <br>Plusk, plusk, długi strumień wody i świeci