młodego żonkosia, który z jednej strony pragnął zostać ojcem, a z drugiej doskonale rozumiał swą śmieszną pozycję studenta prawa będącego na garnuszku u zamożnych rodziców, młodzieńca niesamodzielnego i przestraszonego nadmiarem przyszłych ojcowskich i mężowskich obowiązków. A jednak mężczyzny, chociaż niedoskonałego. Teraz jednak i on pod wpływem Iw i Julii zaczął się wahać, czy powinienem się urodzić...<br>Iw mimo iż doceniała łóżkowe rozkosze, traktowała go z pewną pobłażliwością, a nawet lekceważeniem graniczącym niekiedy z pogardą. Julia nauczyła ją przecież, że mężczyzna powinien utrzymywać dom, pracować, zarabiać na żonę i dzieci, a wysmukły i barczysty Witek ze swym filmowym uśmiechem amerykańskiego amanta jak