Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
fotelu, przy jego własnym stole... Mimo całkowitą pewność siebie stracił naraz pogodny, przyobiedni optymizm, a myśl o chłopach czekających w sieni stała się nagle nieznaśna, obrażająca -Zapukano do drzwi. Wszedł służący z tacą, na której dymił imbryk i dźwięczały filiżanki. Mocna woń kawy zapachniała w kancelarii.
- Commissorium nie zając! - zaśmiał się pan Czarkowski. - A kawie trzeba dać pierwszeństwo, komisarzu kochany...
Podszedł jeszcze do wielkiej, dębowej szafy i z głębin jej wydobył ciemną, pękatą butelkę , tudzież dwa kieliszki.
- Benedyktyn... coś znakomitego! - rzekł rozstawiając szkło na stole.
- Przepadam za benedyktynem, zwłaszcza jeśli ten oryginalny, z opactwa Fecamp... - ożywił się komisarz i, jakby zapominając
fotelu, przy jego własnym stole... Mimo całkowitą pewność siebie stracił naraz pogodny, przyobiedni optymizm, a myśl o chłopach czekających w sieni stała się nagle nieznaśna, obrażająca -Zapukano do drzwi. Wszedł służący z tacą, na której dymił imbryk i dźwięczały filiżanki. Mocna woń kawy zapachniała w kancelarii.<br>- Commissorium nie zając! - zaśmiał się pan Czarkowski. - A kawie trzeba dać pierwszeństwo, komisarzu kochany...<br>Podszedł jeszcze do wielkiej, dębowej szafy i z głębin jej wydobył ciemną, pękatą butelkę , tudzież dwa kieliszki.<br>&lt;page nr=150&gt; - Benedyktyn... coś znakomitego! - rzekł rozstawiając szkło na stole.<br>- Przepadam za benedyktynem, zwłaszcza jeśli ten oryginalny, z opactwa Fecamp... - ożywił się komisarz i, jakby zapominając
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego