strażnikiem, a więzień - więźniem.<br> Kuroń rozbija wrażenie <foreign>dolce far niente</>. Złudzenie, powiada. Dla mnie to nie nowość, ja resort gen. Kiszczaka znam od dawna. Spędziłem dziewięć lat w jego więzieniu. I też się ze strażnikami, wchodząc i wychodząc z więzienia, witałem i żegnałem. Wiedziałem co robię, wiedziałem, że to grozi siedzeniem, nie wiedziałem tylko, że siedzieć będę kiedyś nie w celi na Rakowieckiej, a przy Okrągłym Stole w pałacu Radziwiłłów. Ale cały czas, w celi i u Radziwiłłów, byłem wolnym człowiekiem. Geremek, na chłodno, ujmuje to tak samo, tylko inaczej. To prawda, powiada, że po obu stronach siedzą w znacznej mierze