nawet w tym wypadku, bo Szczęsny służył, a Walek nie,. nie dał sobie zabrać dwudziestu miesięcy. I gdyby jeszcze nie ustawiczna krzątanina dokoła jego osoby! Cały dom stanął na nogi, bo jakże! - Walek truł się dla rodziny, żywiciel, trza go ratować, a więc i mleczko gorące, i świeże bułeczki, i siennik w ogródku - niech się opala po pracy, niech wznosi do słońca delikatny profil anielsko czystej twarzy, skalanej grymasem jakiejś grzesznej wiedzy. Cherub z Rajdołka.<br> Szczęsny wyszedł na dwór. Wziął wędkę i wiążąc zerwaną żyłkę przypomniał sobie Leona, jego przygaduszki: "Na barykady - albo pójdę sobie na rybki !" Ojciec tymczasem dalej podlewał