Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 11
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
na trzy dni do Polski na inspekcję. Towarzyszące mi siostry są Francuzkami - właściwie dopiero teraz zauważyłem, że towarzysząca matce przełożonej świta stworzyła nad nami dach z parasoli. - Ale porozmawiać musimy. Przecież ponad dwadzieścia lat temu rozstaliśmy się w okropnych okolicznościach, bez pożegnania. Byłeś moim wyrzutem sumienia. Wówczas wyrzuciłam cię z sierocińca, ale na ten trzeci fatalny dzień miałam ci przebaczyć. Nie zdążyłam. Przyjechało gestapo.
- Miałem nadzieję, że jak pojedziemy ciężarówką, to wszystko przyschnie. Zależało mi, żeby nie dowiedziała się mama.
- Czy wiesz, dokąd pojechała ta ciężarówka? Prosto do gazu.
- A pani Helena Mochnacka?
- Pojechała razem z tymi żydowskimi dziećmi. Nie chciała
na trzy dni do Polski na inspekcję. Towarzyszące mi siostry są Francuzkami - właściwie dopiero teraz zauważyłem, że towarzysząca matce przełożonej świta stworzyła nad nami dach z parasoli. - Ale porozmawiać musimy. Przecież ponad dwadzieścia lat temu rozstaliśmy się w okropnych okolicznościach, bez pożegnania. Byłeś moim wyrzutem sumienia. Wówczas wyrzuciłam cię z sierocińca, ale na ten trzeci fatalny dzień miałam ci przebaczyć. Nie zdążyłam. Przyjechało gestapo.<br>- Miałem nadzieję, że jak pojedziemy ciężarówką, to wszystko przyschnie. Zależało mi, żeby nie dowiedziała się mama.<br>- Czy wiesz, dokąd pojechała ta ciężarówka? Prosto do gazu.<br>- A pani Helena Mochnacka?<br>- Pojechała razem z tymi żydowskimi dziećmi. Nie chciała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego