świeżo zbudowanym dworku Johnson Hall jako sekretarz swego możnego szwagra. Otrzymał wówczas specjalne zadanie: przekładu Biblii na język Mohawków, a poza tym objął prowadzenie spraw plemion irokeskich. Oprócz mieszkania dostawał niebłahą w tych czasach pensję w wysokości osiemdziesięciu trzech funtów szterlingów. Dobrze mu się wiodło w znanej i bogatej posiadłości sir Williama. Zbudowany z kamienia, okazały pałac baroneta stykał się bezpośrednio z dwoma trudnymi do zdobycia fortami, w których mieściły się koszary. Na pobliskim polu rozkładali obozowiska Indianie, ściągający na rozmowy ze swym komisarzem. Z biegiem czasu przybywali do Johnson Hall coraz częściej, a i negocjacje stawały się coraz bardziej skomplikowane