Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
mokro, moja sobota i Mordarski na karku z otwartym portfelem. Czy ja go nie znam? I za każdym razem to samo. No, idziemy. Ja ze starą kołdrą, Jajeczny z drabiną, Mordarski po drodze się zmył. Ma się rozumieć. Kładę kołdrę, okrywam szkło, wchodzę na mur i widzę po tamtej stronie sitwę Pioruna w komplecie. Kogo nie przyprowadził! Z Kercelaka, z Wroniej, pętaków pozbieranych z całej Syberii. Z workami, rozstawieni, czekają. Żeleźniak z furą za rogiem. A Felek sam w bramie. Nawet nie rozejrzał się dobrze. Łubudu, pierwszy worek. Odbieram, spuszczam, Jajeczny dyguje do bramy. Drugi worek i w tym miejscu rura
mokro, moja sobota i Mordarski na karku z otwartym portfelem. Czy ja go nie znam? I za każdym razem to samo. No, idziemy. Ja ze starą kołdrą, Jajeczny z drabiną, Mordarski po drodze się zmył. Ma się rozumieć. Kładę kołdrę, okrywam szkło, wchodzę na mur i widzę po tamtej stronie sitwę Pioruna w komplecie. Kogo nie przyprowadził! Z Kercelaka, z Wroniej, pętaków pozbieranych z całej Syberii. Z workami, rozstawieni, czekają. Żeleźniak z furą za rogiem. A Felek sam w bramie. Nawet nie rozejrzał się dobrze. Łubudu, pierwszy worek. Odbieram, spuszczam, Jajeczny dyguje do bramy. Drugi worek i w tym miejscu rura
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego