i skruchą. Przysięgał żonie, że nigdy więcej matki nie dopuści do domu, że przekonał się ostatecznie o jej nieludzkiej naturze. Jadwiga odzyskiwała ufność w swoją siłę, znowu gwarzono o szlachetnych sprawach. pędzono ciche, uśmiechnięte dni, dopóki Władyś - uspokojony rozsądnymi listami - znowu nie popadł w złudzenia i w tęsknoty. <br>8 <br>Sytuacja skomplikowała się bardzo, gdyby przybyły dzieci. Jadwiga widziała w nich przede wszystkim owoce miłości, jeden ton więcej w harmonii małżeńskiego szczęścia. Uważała, że najlepszą higieną, najpożyteczniejszą dyscypliną dla dzieci jest czułość. Jako rezultat upodobań cielesnych, dziecko wydawało się jej bardziej zależne od pieszczot, od spojrzeń niż od glicerofosfatu i świeżego powietrza. Karmiąc