Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
myła.
Wygrzewając się niby to na słońcu, zbliżałem powoli głowę do czarnej szczeliny. Matka pytała o coś z głębi mieszkania. Milczałem wściekły. Podniosła więc głos. Zaburczałem dla świętego spokoju i już wstrzeliłem oko między deski.
Jadwisia widać spostrzegła ciekawe oko, gdyż przez szalówkę poczułem uderzenie pięści na czole. Bardzo to skomplikowało nasze późniejsze powitanie.
Tego też rana wyjaśniłem sprawę nocnych śpiewów. Przedstawiłem się po prostu tęgiemu, wysokiemu brunetowi o niezwykle łagodnej powierzchowności. Razem z żoną prowadził on sklepik w naszym domu. Pod ladą trzymał stale Biblię. Wyznawał jakiś rodzaj baptyzmu. Sklep był po prostu kaplicą. Handlował od niechcenia, jakby wypełniając kłopotliwe
myła.<br>Wygrzewając się niby to na słońcu, zbliżałem powoli głowę do czarnej szczeliny. Matka pytała o coś z głębi mieszkania. Milczałem wściekły. Podniosła więc głos. Zaburczałem dla świętego spokoju i już wstrzeliłem oko między deski.<br>Jadwisia widać spostrzegła ciekawe oko, gdyż przez szalówkę poczułem uderzenie pięści na czole. Bardzo to skomplikowało nasze późniejsze powitanie.<br>Tego też rana wyjaśniłem sprawę nocnych śpiewów. Przedstawiłem się po prostu tęgiemu, wysokiemu brunetowi o niezwykle łagodnej powierzchowności. Razem z żoną prowadził on sklepik w naszym domu. Pod ladą trzymał stale Biblię. Wyznawał jakiś rodzaj baptyzmu. Sklep był po prostu kaplicą. Handlował od niechcenia, jakby wypełniając kłopotliwe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego