niepomierny, skoro myślał o wszystkich spotkaniach z nią, kiedy zbliżała się parkową aleją pod łukami gałęzi, o wszystkich wieczorach spędzonych w jej domu, przesyconym gorzką miłością ślepca. Żal jego był wielki, ponieważ gdyby go zabito, nie zobaczyłby nigdy więcej Anny Marii.<br>XXIII<br>Dzieje transportu, którym wywieziono z Warszawy Dawida, były skomplikowane, jako że krematoria nie nadążały. Transport był jednym z ostatnich. Dawid szedł po gorących jeszcze kamienicach ulic, a idąc w pierwszym szeregu kolumny niósł niby chorągiew zawieszony na szyi numer transportu. Dołączali się ludzie wyprowadzani grupami z bocznych ulic.<br>Szukał Giny pomiędzy nimi, przekonany jak najgłębiej o bezowocności patrzenia. To