na Sanie w mieście Medyka, tuż pod Przemyślem, wracamy z ewakuacyjnego wygnania w ZSRR do domu, czyli do niemieckiej Generalnej Guberni, która jeszcze niedawno była państwem polskim - wracamy piechotą, w tłumie innych "bieżeńców", "Fluechtlinge", "uchodźców" przez długi, żelazny most nad rzeką, ten most pod naszymi stopami jakoś nie chce się skończyć, wleczemy się jak potępieńcy, obdarci, wymęczeni, przekraczamy granicę między dwoma zaborami powoli, ostrożnie, nie przeczuwając, że niedługo zapali się na niej gigantyczna wojna. Czy na samym jej początku, na tym samym moście zginął, czy nie zginął bohatersko za Führera i Vaterland ów młody, zgrabny, blondynowaty niemiecki oficerek, który wyskoczył nagle