Teraz wciska uszankę na uszy, zapina waciak pod brodą i w ten sposób opuszcza swoją wieś, to zgiełkliwe państwo kobiet, dzieci i przypadku, który po jakimś czasie, niezauważalnie, staje się prawem i trzeba wiele siły i wiele beztroski, aby się wyzwolić i przepaść w lasach na kilka miesięcy.<br>Tocząc się skrajem szosy, grzebiąc prawą gąsienicą w nie <orig>stajałym</> jeszcze śniegu, znajdzie w końcu przecinkę albo starą zrywkową drogę i umknie w prawo, by wspiąć się na płaski szczyt i zamiast po łuku pojechać po cięciwie.<br>No więc musi zdążyć przed zmierzchem. Po drodze nie spotka nikogo, przejedzie pięć potoków i o