Wziąłem ją za rękę - miała na sobie niebieski sweter, włożony na gołe ciało i wytarte dżinsy. Przesiadła się na łóżko i przytrzymała mnie za obie ręce.<br>- Powiedz...<br>- Coś dziwnego.<br>- Jeszcze powiedz...<br>- Jakbym z kimś biegł bardzo szybko, coraz szybciej w dół i w dół, wiedząc, że gdzieś trzeba będzie ostro skręcić, bo dalej prosto jest przepaść. I ten ktoś, pewno ty, ciągnął mnie za rękę i mówił: zaraz, zaraz, uważaj...<br>- Uważałeś?<br>- Nie. Chciałem polecieć.<br>- Chciałeś? A teraz?<br>Patrzyła na mnie z odległości kilkunastu centymetrów, opierając brodę na ręce, a łokcie na mojej piersi. Było mi niewygodnie. Objąłem ją i przytuliłem. Leżała