Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
Nowara wzburzony! Taki wielki uczony może się złościć?
- Może... Po swojemu, - poważnie przytaknął Francesco.
- Więc opowiedzcie.
Franceseo nieufnie rozejrzał się po pustej uliczce.
Dobrze, opowiem, ale pamiętaj, że to tajemnica.
Stanęli pod murowanym ogrodzeniem, tam gdzie przed chwilą Giovanni Leonardo rysował swoje koło, i elegancki służący profesora Nowary, nie bardzo skrupulatny w przestrzeganiu tajemnic, zaczął ściszonym głosem:
- Mówiłem ci już, że mój pan profesor zaprzyjaźnił się z przybyłym do naszego miasta cudzoziemcem.
- Wiem, takim wysokim blondynem. Widuję ich często, jak razem chodzą na uniwersytet, tam gdzie jest wieża - potwierdził Giovanni.
- Uhu! Do obserwatorium. Bo ten wysoki, to też uczony.
Przyjechał z
Nowara wzburzony! Taki wielki uczony może się złościć? <br>- Może... Po swojemu, - poważnie przytaknął Francesco. <br>- Więc opowiedzcie. <br>&lt;page nr=322&gt; Franceseo nieufnie rozejrzał się po pustej uliczce. <br>Dobrze, opowiem, ale pamiętaj, że to tajemnica. <br>Stanęli pod murowanym ogrodzeniem, tam gdzie przed chwilą Giovanni Leonardo rysował swoje koło, i elegancki służący profesora Nowary, nie bardzo skrupulatny w przestrzeganiu tajemnic, zaczął ściszonym głosem: <br>- Mówiłem ci już, że mój pan profesor zaprzyjaźnił się z przybyłym do naszego miasta cudzoziemcem. <br>- Wiem, takim wysokim blondynem. Widuję ich często, jak razem chodzą na uniwersytet, tam gdzie jest wieża - potwierdził Giovanni. <br>- Uhu! Do obserwatorium. Bo ten wysoki, to też uczony. <br>Przyjechał z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego