leżeć przez wieki w takim ciasnym, dusznym grobie? Czy nie lepiej dać się wchłonąć ziemi, stać się jej częścią i wraz z nią żyć wiecznie? Źle się czuła na warszawskich Powązkach, gdzie wyobrażała sobie te wszystkie murowane podziemne cele. Koszmar! Ileż lat trzeba czekać w nich po śmierci, zanim cegły skruszeją, a ściany ustąpią pod naporem ziemi? Gdyby miała decydować o sobie, najbardziej chciałaby, żeby jej ciało spalono, by uniknąć procesu gnicia i rozkładu, po czym wsypano popioły do rzeki lub morza; gdyby to jednak nie było możliwe, chciała zostać pochowana w prostym wiejskim grobie, gdzie ciało najprędzej może obrócić się