Typ tekstu: Książka
Autor: Mach Wilhelm
Tytuł: Góry nad Czarnym Morzem
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1961
nie, to ja sam, jak tu stoję (powstałem z krzesła, a jakże), ruszę w tej chwili, w środku nocy, na piechotę, do tego Nie-Wiadomo-Gdzie.
Panno Józiu, a, Julciu, przepraszam, rachunek!
Stoję w środku rozbabranej niby-drogi, pachną cudownie podeszczowym słońcem łopuchy, pokrzywy i podbiał, rozwarłem ręce, w dole skrzy się i pręży gibko, zmiennie ta wspaniała rzeka, śmieje się, klakson ciągnika budzi mnie ze sztubackiej euforii, ten szofer pomyśli, że jakiś pomylony uciekł spod opieki, nie, nie pomyśli, przyhamował, otworzył drzwiczki, wdrapuję się na wysoki żelazny zydel w szoferce, podwiozę pana kawałek, niedaleko, o, jak tamte belki, po nie
nie, to ja sam, jak tu stoję (powstałem z krzesła, a jakże), ruszę w tej chwili, w środku nocy, na piechotę, do tego Nie-Wiadomo-Gdzie.<br>Panno Józiu, a, Julciu, przepraszam, rachunek!<br>Stoję w środku rozbabranej niby-drogi, pachną cudownie podeszczowym słońcem łopuchy, pokrzywy i podbiał, rozwarłem ręce, w dole skrzy się i pręży gibko, zmiennie ta wspaniała rzeka, śmieje się, klakson ciągnika budzi mnie ze sztubackiej euforii, ten szofer pomyśli, że jakiś pomylony uciekł spod opieki, nie, nie pomyśli, przyhamował, otworzył drzwiczki, wdrapuję się na wysoki żelazny zydel w szoferce, podwiozę pana kawałek, niedaleko, o, jak tamte belki, po nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego