nikt nigdy nie tłumaczył, jakie są warianty głosowania, jakie mamy pole manewru. Wszystko oparło się na kilku pozornie chwytliwych hasłach, które niczego nie wyjaśniają. To przypomina sytuację sprzed referendum, gdy także nie dowiadywaliśmy się niczego konkretnego, tylko raczono nas hasłami, tyle że idącymi w przeciwną stronę. Na dodatek teraz wszystko skupia się wokół jednego zagadnienia - sposobu głosowania w europejskiej radzie ministrów. To przecież swego rodzaju przekłamanie, bo prócz zmiany sposobu głosowania projekt traktatu konstytucyjnego zawiera mnóstwo innych istotnych rozwiązań, o których polska opinia publiczna nie miała szansy się dowiedzieć. Choćby kwestie polityki obronnej, zagranicznej, podatkowej, możliwości ujednolicenia prawa karnego czy składu