niej lice,<br>Nigdy już ich na światy nie wyłonię boże!<br>A gdy nią się przeżegnam - przesadny znak krzyża,<br>Obłąkany rozpędem zbytniego ogromu,<br>Źdźbłem <orig>zaledwo</> się garnie do mego pobliża,<br>A resztą - pierzcha w mroki, nie znane nikomu!<br><br>Ręko, nadmierna Ręko,<br>W pięść modlitewną się złóż!<br>Męko, nadmierna Męko,<br>Zmalej i skurcz się i znuż!</><br><br><br><div1><tit1>ŻOŁNIERZ</><br><br>Wrócił żołnierz na wiosnę z wojennej wyprawy,<br>Ale bardzo niemrawy i bardzo koślawy.<br><br>Kula go tak schłostała po nogach i bokach,<br>Że nie mógł iść inaczej, jak tylko w podskokach.<br><br>Stał się smutku wesołkiem, skoczkiem swej niedoli,<br>śmieszył ludzi tym bólem, co tak skacząc boli.<br><br>Śmieszył