upośledzona czuła się tu, gdzie nie umiała tego, co wszyscy umieli. Jakże była słaba i niedołężna wobec tych wszystkich skrzętnych, zapobiegliwych gospodyń! A taką się sobie wydając, tym bardziej marzyła, jaka by to była przyjemność, gdyby ją one uwielbiały, lubiły, podziwiały. Bo uwielbienia i podziwu łaknie się najczęściej w okresach słabości i bezradności, gdy aż tego potrzeba, by poczuć, że się istnieje.<br>Więc śniąc wyobrażała sobie, że w ciągu krótkiego czasu wyprzedzi w umiejętnościach pani domu wszystkie okoliczne znajome, a wówczas pokaże im, jak się trzeba do tych rzeczy odnosić. O, nie będzie się tak krępująco chwaliła, jak pani Hipolitowa z