Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
więcej brzmiało zeznanie Włodzimierza S., zwanego "Doktorem" - właściciela agencji towarzyskiej, zwanej oficjalnie salonem masażu, zaś przez niego samego eufemistycznie określanej "ogródkiem". "Nie oddaje się ani nie zabija kury znoszącej złote jajka. Byłbym idiotą, gdybym chciał ją zabić. Bardzo brakuje mi tej dziewczyny" - zapewniał gorliwie komisarza Jerzego D. z wydziału dochodzeniowo-śledczego komendy rejonowej jednej z dzielnic miasta K.

Tajemnicze zniknięcie

O zaginięciu Marty L., znanej w branży głównie pod jej "artystycznym" pseudonimem - Jowita, komisarz Jerzy D. dowiedział się właściwie prywatnie. Pewnego dnia zatelefonował do niego na komendę Marcin P. Znali się jeszcze z liceum i do niedawna kontaktowali raczej sporadycznie. Marcin
więcej brzmiało zeznanie Włodzimierza S., zwanego "Doktorem" - właściciela agencji towarzyskiej, zwanej oficjalnie salonem masażu, zaś przez niego samego eufemistycznie określanej &lt;q&gt;"ogródkiem"&lt;/&gt;. &lt;q&gt;"Nie oddaje się ani nie zabija kury znoszącej złote jajka. Byłbym idiotą, gdybym chciał ją zabić. Bardzo brakuje mi tej dziewczyny"&lt;/&gt; - zapewniał gorliwie komisarza Jerzego D. z wydziału dochodzeniowo-śledczego komendy rejonowej jednej z dzielnic miasta K.<br><br>&lt;tit&gt;Tajemnicze zniknięcie&lt;/&gt;<br><br>O zaginięciu Marty L., znanej w branży głównie pod jej "artystycznym" pseudonimem - Jowita, komisarz Jerzy D. dowiedział się właściwie prywatnie. Pewnego dnia zatelefonował do niego na komendę Marcin P. Znali się jeszcze z liceum i do niedawna kontaktowali raczej sporadycznie. Marcin
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego