Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
warkotały śmigłowce. Nie widział ich przez Mgłę - ale tak naprawdę obraz przecież docierał do mózgu.
- CAV FBI! - diabeł przekrzykiwał łoskot kopyt straszliwego wierzchowca.
- Śledzą nas?
- Nie, panie. Ale jeden z pasażerów odpowiada fenotypowi zidentyfikowanemu przez ciebie jako porucznik McFly, panie.
Więc jednak nas wytropili! Kto? EDC, FBI, Moore, Zespół. Czy śledzą? Głupie pytanie. Nie traciliby na to czasu: od razu wypruliby serię, prosto z powietrza. Nie ma znaczenia, czy trend zwyżkuje, czy spada - to nie działa w skali jednostek nieprzypadkowych, rozkaz jest rozkaz.
Wypadli z Mgły w czystą noc. Hunt przypomniał sobie, że mamusia kazała mu zrobić zakupy. Zaklął. Ciągła niepewność
warkotały śmigłowce. Nie widział ich przez Mgłę - ale tak naprawdę obraz przecież docierał do mózgu.<br>- CAV FBI! - diabeł przekrzykiwał łoskot kopyt straszliwego wierzchowca. <br>- Śledzą nas? <br>- Nie, panie. Ale jeden z pasażerów odpowiada fenotypowi zidentyfikowanemu przez ciebie jako porucznik McFly, panie. <br>Więc jednak nas wytropili! Kto? EDC, FBI, Moore, Zespół. Czy śledzą? Głupie pytanie. Nie traciliby na to czasu: od razu wypruliby serię, prosto z powietrza. Nie ma znaczenia, czy trend zwyżkuje, czy spada - to nie działa w skali jednostek nieprzypadkowych, rozkaz jest rozkaz. <br>Wypadli z Mgły w czystą noc. Hunt przypomniał sobie, że mamusia kazała mu zrobić zakupy. Zaklął. Ciągła niepewność
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego