Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kobieta i Życie
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1972
skrzynki po piwie, robiąc miejsce na beczki, które oni wtoczyli i ustawili pod samą ladą. W tych beczkach były właśnie śledzie, a zapach ich rozchodził się po całym sklepie. W domu powiedziałem zaraz o tym matce, i matka dała mi na nie pieniądze. Od dwóch miesięcy przecież nie było nigdzie śledzi. Kupiłem ich około dwóch kilogramów. Matka włożyła je do wody - to był piątek - w niedzielę mogły być podane do stołu. Ale na niedzielę nie zapraszaliśmy gości, ani nikt się do nas nie wpraszał.
Więc niedziela upływała spokojnie. Na dworze było zimno, deszczowo. Komu w taki dzień chciałoby się szwędać? Zacząłem
skrzynki po piwie, robiąc miejsce na beczki, które oni wtoczyli i ustawili pod samą ladą. W tych beczkach były właśnie śledzie, a zapach ich rozchodził się po całym sklepie. W domu powiedziałem zaraz o tym matce, i matka dała mi na nie pieniądze. Od dwóch miesięcy przecież nie było nigdzie śledzi. Kupiłem ich około dwóch kilogramów. Matka włożyła je do wody - to był piątek - w niedzielę mogły być podane do stołu. Ale na niedzielę nie zapraszaliśmy gości, ani nikt się do nas nie wpraszał.<br>Więc niedziela upływała spokojnie. Na dworze było zimno, deszczowo. Komu w taki dzień chciałoby się szwędać? Zacząłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego