gront suchy.<br>- I place, panie Kozłowski. - Ii, na to mamy czas.<br>- Nie mamy, panie Kozłowski. Musi być w try miga. Dziś place zajmiemy, jutro zbudujemy. Forsę mamy.<br>- Macie?<br>Gdy Kozłowski, forsą poruszony, wystawił się pod światło, to się dopiero wydało, jakie ma oczy: szeroko rozstawione, jakby nawet nie oczy, ale ślepia, małe, schowane w głębokich dołach pod brwiami, kłujące.<br>- A co pan myśli? My z Celulozy. Dziewięciu nas. Dziewięć placów, chcemy od zaraz, za kwitami, żebyś miał pan z nami spokój i ochlaj jak się patrzy.<br>- No to ja tak znowuż zaraz nie mogie... Dziś za późno, jutro odpust mam. Pojutrze