Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
urażony Rybek. - Jak tylko przymknął oczy, zacząłem lewitować. Mówię mu: puszczaj, a ten grucha coś pod nosem i nic. Prawie zahaczyłem głową o sufit. Bolka i Lolka jakoś wytrzymuję. Ot, urwisy i tyle, zupełnie jak moje wnuki. Ale najgorsza jest wilczyca, biega w kółko przed portiernią i węszy, węszy, szuka, ślina z pyska kapie, kiełbasy nie chce, a po chwili widzę w holu nagą kobietę. Mruga do mnie okiem i uśmiecha się tak, że aż gorąco się robi.
- A inni co na to? Są przecież zmiennicy, ochrona...
- Panie Zygmuncie! Ależ z pana dzieciak! Nabrali wody w usta i udają, że wszystko
urażony Rybek. - Jak tylko przymknął oczy, zacząłem lewitować. Mówię mu: puszczaj, a ten grucha coś pod nosem i nic. Prawie zahaczyłem głową o sufit. Bolka i Lolka jakoś wytrzymuję. Ot, urwisy i tyle, zupełnie jak moje wnuki. Ale najgorsza jest wilczyca, biega w kółko przed portiernią i węszy, węszy, szuka, ślina z pyska kapie, kiełbasy nie chce, a po chwili widzę w holu nagą kobietę. Mruga do mnie okiem i uśmiecha się tak, że aż gorąco się robi.<br>- A inni co na to? Są przecież zmiennicy, ochrona...<br>- Panie Zygmuncie! Ależ z pana dzieciak! Nabrali wody w usta i udają, że wszystko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego