Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
na palcach podążyła omackiem przed siebie. Nie miała zamiaru podglądać ani podsłuchiwać. Chciała tylko pobyć troszeczkę w przedpokoju, w smudze jeszcze nie rozwianej nocnego szczęścia tamtych. W dwóch susach dopadła wieszadeł, wtuliła twarz w okrycie matki... pachniało dymem papierosowym, perfumami, miastem. Na ziemi obok leżał program - podniosła go i głaskała śliski karton. Tymczasem w salonie rozmawiano. Przez szczelinę drzwi wypływał żółty blask świecy. Marta przysunęła się bliżej i mimo woli nadstawiła uszu.
- To barbarzyństwo, to barbarzyństwo tak grać - mówiła Róża. - Na to powinna być kara. Ja znowu utraciłam spokój! Moje życie jest znowu zburzone!
Władyś uspakajał.
- Dosyć, dosyć; no zapomnij już
na palcach podążyła omackiem przed siebie. Nie miała zamiaru podglądać ani podsłuchiwać. Chciała tylko pobyć troszeczkę w przedpokoju, w smudze jeszcze nie rozwianej nocnego szczęścia tamtych. W dwóch susach dopadła wieszadeł, wtuliła twarz w okrycie matki... pachniało dymem papierosowym, perfumami, miastem. Na ziemi obok leżał program - podniosła go i głaskała śliski karton. Tymczasem w salonie rozmawiano. Przez szczelinę drzwi wypływał żółty blask świecy. Marta przysunęła się bliżej i mimo woli nadstawiła uszu. <br>- To barbarzyństwo, to barbarzyństwo tak grać - mówiła Róża. - Na to powinna być kara. Ja znowu utraciłam spokój! Moje życie jest znowu zburzone! &lt;page nr=139&gt; <br>Władyś uspakajał. <br>- Dosyć, dosyć; no zapomnij już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego