Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
znów do ogrodu i usiedliśmy przy ustawionych pod wyniosłymi drzewami stołach, gdzie czekał na nas podwieczorek: spory kawał drożdżowego ciasta i płat melona o cudownie kremowożółtej barwie, przypominający mi owoce z Uzbekistanu, ze sztucznie nawadnianych pól, melony, które odzywały się dźwięcznie, gdy ścisnęło się je dłońmi, spływające po rozkrojeniu lepką słodyczą soku, a wiadomo, że melony w Esfahanie są niezrównane w smaku,
i wtedy powiedziałem do Albina i Kuby cicho, aby nikt prócz nich dwóch nie mógł mnie usłyszeć:
- Zaraz po kolacji znikam na wiele godzin... Mogę wrócić dopiero rano... - i wyprzedzając ich pytania, dodałem: - To sprawa osobista. Muszę iść sam
znów do ogrodu i usiedliśmy przy ustawionych pod wyniosłymi drzewami stołach, gdzie czekał na nas podwieczorek: spory kawał drożdżowego ciasta i płat melona o cudownie kremowożółtej barwie, przypominający mi owoce z Uzbekistanu, ze sztucznie nawadnianych pól, melony, które odzywały się dźwięcznie, gdy ścisnęło się je dłońmi, spływające po rozkrojeniu lepką słodyczą soku, a wiadomo, że melony w Esfahanie są niezrównane w smaku,<br>i wtedy powiedziałem do Albina i Kuby cicho, aby nikt prócz nich dwóch nie mógł mnie usłyszeć:<br>- Zaraz po kolacji znikam na wiele godzin... Mogę wrócić dopiero rano... - i wyprzedzając ich pytania, dodałem: - To sprawa osobista. Muszę iść sam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego