że nie wiedziałem jak się zachować. Byliśmy razem, z zewnątrz musiało to wyglądać dość zwyczajnie, ale czułem się, jak żigolak, jakbym występował w filmie pornograficznym. Była moją najbliższą przyjaciółką, ale nie kochała mnie i nie wyglądało na to, żebym ja ją kochał. Jej "książę z bajki" to był taki umowny slogan, którym wszyscy operowali, mówiąc o idealnym mężczyźnie, którego Agnieszka poszukiwała. Ale przespałem się z nią i dopiero teraz zaczęła mi być bliska tak bardzo, jak wtedy, kiedy ją poznałem na drugim roku studiów filologicznych, a ona przyszła na Uniwersytet na arabistykę. Chodziłem za nią jak zaczarowany, opędzała się trochę ode