Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
ale to nie Gwieździków rzecz. Jego deresz boki ma, jak trza. A z budową mu nie szło, bo się z dereszem pieścił. I jak się chto za złodziejstwo bierze, marnie kończy. Tera dziecioki sierotami ostały.

- Bandyto! Zawdyś był na niego jak ten wilk! Zawdyś czatował, jak go ukrzywdzić. Ja, twoja ślubna żona, zeznaję. Tylkoś czekał, kiedy mu kulkę posłać. A strzelać, ho, ho, potrafisz. Nie na darmoś polowym był i jak ten zły pies strzegł dziedzicowego. Żebyś zdechł!
Wrzask Mielczarkowej otumanił nawet prokuratora. Śledztwo szło dotąd składnie, zaś sprawca nieszczęścia wydawał się godny pożałowania. A teraz okazuje się, że własna żona
ale to nie Gwieździków rzecz. Jego deresz boki ma, jak trza. A z budową mu nie szło, bo się z dereszem pieścił. I jak się chto za złodziejstwo bierze, marnie kończy. Tera dziecioki sierotami ostały.<br><br> - Bandyto! Zawdyś był na niego jak ten wilk! Zawdyś czatował, jak go ukrzywdzić. Ja, twoja ślubna żona, zeznaję. Tylkoś czekał, kiedy mu kulkę posłać. A strzelać, ho, ho, potrafisz. Nie na darmoś polowym był i jak ten zły pies strzegł dziedzicowego. Żebyś zdechł!<br> Wrzask Mielczarkowej otumanił nawet prokuratora. Śledztwo szło dotąd składnie, zaś sprawca nieszczęścia wydawał się godny pożałowania. A teraz okazuje się, że własna żona
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego