Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
dworu, a teraz ciemno, nie ma się jak przyjrzeć, pomyślała Marta.
W jadalnym czekali na powrót Hani. Oczy wlepione w drzwi. Ogień syczał, rozpalił się od jednej zapałki. Lepiej było przy ogniu niż kulawej dziewczynie nocą w parku z tamtymi. Ciepło, grzeje, jakby nic się nie działo. Czas ciążył. Nie słychać strzału, który oznaczałby śmierć Hani. Można jednak po cichu, zwyczajnie udusić czy pchnąć sztyletem. Oni wszyscy mają sztylety.
Hania weszła zarumieniona od mrozu, osypana śniegiem i jakby czymś rozbawiona.
- Wiecie, oni mi nawet zasalutowali, zwyczajnie do czapek. Powiedziałam, że to nic, zwykła żołnierska przysługa, bo sama byłam żołnierzem.
- Dużo z
dworu, a teraz ciemno, nie ma się jak przyjrzeć, pomyślała Marta.<br>W jadalnym czekali na powrót Hani. Oczy wlepione w drzwi. Ogień syczał, rozpalił się od jednej zapałki. Lepiej było przy ogniu niż kulawej dziewczynie nocą w parku z tamtymi. Ciepło, grzeje, jakby nic się nie działo. Czas ciążył. Nie słychać strzału, który oznaczałby śmierć Hani. Można jednak po cichu, zwyczajnie udusić czy pchnąć sztyletem. Oni wszyscy mają sztylety.<br> Hania weszła zarumieniona od mrozu, osypana śniegiem i jakby czymś rozbawiona.<br> - Wiecie, oni mi nawet zasalutowali, zwyczajnie do czapek. Powiedziałam, że to nic, zwykła żołnierska przysługa, bo sama byłam żołnierzem.<br> - Dużo z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego