Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
nic wszedłem do jadalnego i położyłem to wszystko przed Poliną.

- Adamczyk, co ty wyprawiasz? Tyle czekolady! - zawołała Polina i pociągnęła mnie ku sobie. - Nawet mi nie powinszowałeś... No, co tak patrzysz? Pocałuj mnie!

- Mężatek się nie całuje - odpowiedziałem z powagą.

- No, Poleńka - rzekła matka rozpakowując czekoladę - zobaczymy, jak pani będzie smakował aparat fotograficzny...

Ojciec roześmiał się z tej aluzji, a ja zaczerwieniłem się po uszy i z większą niż zwykle impertynencją syknąłem:

- Wrona lata tra-ta-ta-ta...

Polina opowiadała o swoim nowym mieszkaniu na Tarasowskiej. Żaliła się też oględnie na męża, który nie pozwolił jej zawiadomić rodziny o ślubie:

- Myślałam
nic wszedłem do jadalnego i położyłem to wszystko przed Poliną.<br><br>- Adamczyk, co ty wyprawiasz? Tyle czekolady! - zawołała Polina i pociągnęła mnie ku sobie. - Nawet mi nie powinszowałeś... No, co tak patrzysz? Pocałuj mnie!<br><br>- Mężatek się nie całuje - odpowiedziałem z powagą.<br><br>- No, Poleńka - rzekła matka rozpakowując czekoladę - zobaczymy, jak pani będzie smakował aparat fotograficzny...<br><br>Ojciec roześmiał się z tej aluzji, a ja zaczerwieniłem się po uszy i z większą niż zwykle impertynencją syknąłem:<br><br>- Wrona lata tra-ta-ta-ta...<br><br>Polina opowiadała o swoim nowym mieszkaniu na Tarasowskiej. Żaliła się też oględnie na męża, który nie pozwolił jej zawiadomić rodziny o ślubie:<br><br>- Myślałam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego