uśmiechnięta - czyniła gdzieś w pobliżu honory domu, Róża mruczała półgłosem:. <br>- Mizdrz się teraz, mizdrz, czarną robotę już inni za ciebie zrobili. <br>Przybywających witała z surowym dostojeństwem, miłych słów wysłuchiwała jak należnego hołdu. Ktoś chwalił porcelanę z Baranówka - skrzywiła się: <br>- Moja babka na zesłaniu w glinianej skorupie piła i też jej smakowało... <br>Wszedł polski ambasador. Cudzoziemskie towarzystwo skupiło się wokół niego, w Różę duch wstąpił. Skinęła na jednego, drugiego lokaja, tak zamanewrowała tacami, kielichami, koronkami, kwiatami, że atmosfera świetności osiągnęła zenit. Manitka w białej krynolinie, <page nr=93> z jasnym warkoczem wkoło głowy, z grottgerowskim czołem uskrzydlonym ciemnymi brwiami, snuła się pośród Włochów jak egzotyczny