Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
namiotów. Rozglądał się, a nuż spotka ciotkę i trochę się z nią pośmieje. Zosię, odkąd przywdziała mundur, widywał z rzadka, bo miała mnóstwo zajęć w sztabie i kwaterowała ze swoją kompanią. Gdy zaglądała do ich lepianki, przynosiła zawsze smakołyki w żołnierskim chlebaku, choćby puszkę skondensowanego mleka, które było słodkie i smakowało jak miód, albo taki niezwykły przysmak z samych witamin, co zwał się "bovril", wielu zdechlaków ratował!
Przywykłszy do swobody źle się czuł, gdy trafił do szkółki polskiej, wiercił się na ławce i marzył o burzy albo deszczu, który by na cztery wiatry całą szkołę rozpędził, bo siedzieli pod gołym niebem
namiotów. Rozglądał się, a nuż spotka ciotkę i trochę się z nią pośmieje. Zosię, odkąd przywdziała mundur, widywał z rzadka, bo miała mnóstwo zajęć w sztabie i kwaterowała ze swoją kompanią. Gdy zaglądała do ich lepianki, przynosiła zawsze smakołyki w żołnierskim chlebaku, choćby puszkę skondensowanego mleka, które było słodkie i smakowało jak miód, albo taki niezwykły przysmak z samych witamin, co zwał się "bovril", wielu zdechlaków ratował!<br>Przywykłszy do swobody źle się czuł, gdy trafił do szkółki polskiej, wiercił się na ławce i marzył o burzy albo deszczu, który by na cztery wiatry całą szkołę rozpędził, bo siedzieli pod gołym niebem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego