Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
targnął dokuczliwie trzewiami.
- Ciekawość, czy nas tu pożywią? - zjawiła się niepewna a łakoma myśl.
Przyglądał się Kazimierz rekrutom, lecz nie znajdywał żadnej znajomej twarzy.
- Pewnie puścili tamtych, z grodni... - pomyślał i jak tępe żegadło targnęła nim na wskroś dotkliwa świadomość niezmiernego osamotnienia.
Przyglądał się rekrutom - tym zwłaszcza chleb i ser smakowicie pożywającym - i czuł się jakby upokorzony wobec tych nieznajomych, parobskich twarzy, patrzących przed się obojętnie i z wolna poruszających żuchwami... zazdrościł im tego ciężkiego rozwalenia się na przegniłych dylach podłogi, tego stłoczenia się w ciżbie, ramieniem o ramię, plecami o plecy... tego dzierżenia nędznych tobołków na kolanach... Wspomniał rodziców - i
targnął dokuczliwie trzewiami.<br>- Ciekawość, czy nas tu pożywią? - zjawiła się niepewna a łakoma myśl.<br>Przyglądał się Kazimierz rekrutom, lecz nie znajdywał żadnej znajomej twarzy.<br>- Pewnie puścili tamtych, z grodni... - pomyślał i jak tępe żegadło targnęła nim na wskroś dotkliwa świadomość niezmiernego osamotnienia.<br>Przyglądał się rekrutom - tym zwłaszcza chleb i ser smakowicie pożywającym - i czuł się jakby upokorzony wobec tych nieznajomych, parobskich twarzy, patrzących przed się obojętnie i z wolna poruszających żuchwami... zazdrościł im tego ciężkiego rozwalenia się na przegniłych dylach podłogi, tego stłoczenia się w ciżbie, ramieniem o ramię, plecami o plecy... tego dzierżenia nędznych tobołków na kolanach... Wspomniał rodziców - i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego