osiągnąć Mądrość, zbliżyć królestwo Prawdy, sprowadzić na ziemię Sprawiedliwość. Kim są jednak wszystkie te sympatyczne postacie? Czy posiadają istnienie samoistne, niezależne od ludzi, w których myśli i wzroku powstają? Gdyby tak było, pisarz zadowalałby się pięknem, którego nikt nie dostrzega, prawdą, której nikt nie uprawomocnia, mądrością, w której nikt nie smakuje. Tak jednak nie jest. Nie ma artysty, który by nie dążył do widza, słuchacza, czytelnika. Także odbiorca, zanim ucieszy się dziełem, rozgląda się dokoła, szukając, kto z nim razem będzie klaskać... Słowem, pragnienie komunikacji poprzedza uznanie wartości. Dobrze już widać, dokąd zmierza Gombrowicz. Jeżeli ludzie uznają moje dzieło za urodziwe